codzienność,
Spacer ależ takkkkk! Te słowo wymawiane w naszym domu ma wielkie znaczenie bo powiedziane raz musi zamienić się w uczynek .
Ostatnio godzina 7.00 i Blankowy czort już na nogach ( ‘już’ bo my śpioszki byłyśmy ) i krzyczy w stronę okna „Pani, Pani!” co oznacza w jej języku spacer, na dwór, podwórek czy pole – jak kto woli :) Rano Blanka idzie z Tatą po bułeczki potem idzie z Mamą do sklepu i na rower ale najlepsza godzina to 14.00 – oj święta ona na naszym podwórku . Dlaczego?
Otóż wtedy dzieci jest najwięcej mnożą się i mnożą , wychodzą ze wszystkich dziur aż nagle Matka musi skupić swój słaby wzrok na tej swojej córce by jej przypadkowo nie znikła bo może tak być :) i wtedy nie ma mowy o przejażdżce w wózku bo przecież Blanka to może sama go pchać. Pędzimy w kierunku dużego placu zabaw i tam zostajemy Blanka zasypuje się w piasku, robi babki, kopie, sypie ale to nie trwa długo bo jej się bardziej podobają ozdobne kamyczki wysypane przy krzaczkach i tam też idziemy .. tam zaczyna się zabawa wynajdywanie różnych kształtów te największe sprawdzane są smakowo..., mniejsze odkładane na bok a Matka co? - stoi i patrzy, patrzy i stoi bo weź spróbuj wziąć teraz dziecko gdzieś indziej...no spróbuj .. a więc Blanka siedzi, leży, klęczy i wybiera które to ładniejsze zostają w rączce i nawet z nimi potraf wrócić do domu .. i wszystko byłoby piękne gdyby to zaczęło się jej jakoś nudzić ale broń Boże nic takiego a więc Blaneczka siedzi 5, 10, 20,30 minut a mama stoi 5,10,20…wrrrr nie mam nawet gdzie usiąść a ona podziwia i podziwia i teraz jak to piszę te „podziwia” powinna wejść taka muzyczka anielska - ptaszki śpiewają, świergolą - taka zwalniająca tępo poczulibyście dokładnie co ja ...nie jedna/jeden z was by zasnął czy zasnęła a jak tylko minie dany czas na kamyczki albo już wszystkie przebrane leżą na chodniku to wtedy zaczynamy marsz osiedlowy.. ot tak sobie Blanka pokonuje kilometry a mama z wózkiem czy rowerkiem za nią! Potem kierunek ślizgawka i tam już istne pole walki, uwierzcie mi walczę o przeżycie.. Bo Blanka chciałaby aby to mama ciągle ją podnosiła do góry na ślizgawkę i pomagała zjechać..moje ręce będą jak Pudzianowe zobaczycie.. Achh po takich dniach dziecko pada już o 19.30 a mama jakieś 20 minut wcześniej ;)
Kamyczkomania podwórkowa czyli jeden dzień z podwórkowego życia Blanki :)
Spacer ależ takkkkk! Te słowo wymawiane w naszym domu ma wielkie znaczenie bo powiedziane raz musi zamienić się w uczynek .
Ostatnio godzina 7.00 i Blankowy czort już na nogach ( ‘już’ bo my śpioszki byłyśmy ) i krzyczy w stronę okna „Pani, Pani!” co oznacza w jej języku spacer, na dwór, podwórek czy pole – jak kto woli :) Rano Blanka idzie z Tatą po bułeczki potem idzie z Mamą do sklepu i na rower ale najlepsza godzina to 14.00 – oj święta ona na naszym podwórku . Dlaczego?
Otóż wtedy dzieci jest najwięcej mnożą się i mnożą , wychodzą ze wszystkich dziur aż nagle Matka musi skupić swój słaby wzrok na tej swojej córce by jej przypadkowo nie znikła bo może tak być :) i wtedy nie ma mowy o przejażdżce w wózku bo przecież Blanka to może sama go pchać. Pędzimy w kierunku dużego placu zabaw i tam zostajemy Blanka zasypuje się w piasku, robi babki, kopie, sypie ale to nie trwa długo bo jej się bardziej podobają ozdobne kamyczki wysypane przy krzaczkach i tam też idziemy .. tam zaczyna się zabawa wynajdywanie różnych kształtów te największe sprawdzane są smakowo..., mniejsze odkładane na bok a Matka co? - stoi i patrzy, patrzy i stoi bo weź spróbuj wziąć teraz dziecko gdzieś indziej...no spróbuj .. a więc Blanka siedzi, leży, klęczy i wybiera które to ładniejsze zostają w rączce i nawet z nimi potraf wrócić do domu .. i wszystko byłoby piękne gdyby to zaczęło się jej jakoś nudzić ale broń Boże nic takiego a więc Blaneczka siedzi 5, 10, 20,30 minut a mama stoi 5,10,20…wrrrr nie mam nawet gdzie usiąść a ona podziwia i podziwia i teraz jak to piszę te „podziwia” powinna wejść taka muzyczka anielska - ptaszki śpiewają, świergolą - taka zwalniająca tępo poczulibyście dokładnie co ja ...nie jedna/jeden z was by zasnął czy zasnęła a jak tylko minie dany czas na kamyczki albo już wszystkie przebrane leżą na chodniku to wtedy zaczynamy marsz osiedlowy.. ot tak sobie Blanka pokonuje kilometry a mama z wózkiem czy rowerkiem za nią! Potem kierunek ślizgawka i tam już istne pole walki, uwierzcie mi walczę o przeżycie.. Bo Blanka chciałaby aby to mama ciągle ją podnosiła do góry na ślizgawkę i pomagała zjechać..moje ręce będą jak Pudzianowe zobaczycie.. Achh po takich dniach dziecko pada już o 19.30 a mama jakieś 20 minut wcześniej ;)
ale ona kochana. juz obserwuje waszego bloga zapraszam i do nas :*
OdpowiedzUsuńŚliczniutka :) i piękne ma imię :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :)))
może być ciekawie ;) podłączam się ;)
OdpowiedzUsuńahhh ta Blania :) K.
OdpowiedzUsuńU nas jest to samo z kamyczkami :) kochane dzieci :) zapraszamy do nas
OdpowiedzUsuńnelusiowo@blogspot.co.uk
Zaglądamy i lubimy :) zdjecia super.. maleńka cudna :)
OdpowiedzUsuń