codzienność,
A dokładniej mam na myśli, że strony nie są co sekundę przekładane , dziecko me zatrzymuje się na dłuższą chwile i słucha to co matka wymyśla i rzecze. Bo mówiłam wam, że dziecię me uwielbia przedstawienia, inscenizacje, matkę recytującą, śpiewającą a przy tym fałszującą :) i do tego wszystkiego najlepiej jakbym skakała na jednej nodze lub stała na głowie .
Książką poczęstowała nas olsztyńska Domifika- czyli jak ja to mówię nasz klub malucha do którego Czort z wielką chęcią gania. Tam właśnie zobaczyłyśmy ją pierwszy raz i oczywiście się zakochałyśmy :) Książka zwana przez nas Paluszek bo polskiego wydania ponoć jeszcze się nie doczekała a jak to mój translejt mówi to po polskiemu "Gra paluszkowych robali".
Do całej zabawy jest nie tylko potrzebna sama książka i wygodna kanapa ale przede wszystkim twój, mój , jej , jego oraz ich paluszki :) na nich malujemy buźki - jakie to chcecie: nadąsane, grymaszące , uśmiechnięte, radosne czy tez płaczące. ( ja do tego proponuje mazaki zmywaki - nie ma problemu kiedy to dziecko poniesie własna inwencja twórcza :) - np Czort Blankowy sam zapragnął namalować oczy i buzie - wyobraźcie sobie jak to wyglądało :))
Jak to wszystko macie to zaczynacie: paluszki wcielają się w robala Paluszkowego a on sam już dalej wędruje po kolorowych kartkach - nie zdradzę mocno gdzie, co i jak bo książka zawiera niewiele stron ale znudzić się przy niej ? w żadnym wypadku ! Zobaczcie sami!
Design Blankowy:
bluzka - Honsiumisiu
leginsy - h&m
spinka - Kubazu
Pan Paluszek w rzeczy samej :)
Zainspirowana książką "The game of finger worms" choć co prawda mało do czytania, ale jak na nasz etap ( mój i mej córki) - jak znalazł !A dokładniej mam na myśli, że strony nie są co sekundę przekładane , dziecko me zatrzymuje się na dłuższą chwile i słucha to co matka wymyśla i rzecze. Bo mówiłam wam, że dziecię me uwielbia przedstawienia, inscenizacje, matkę recytującą, śpiewającą a przy tym fałszującą :) i do tego wszystkiego najlepiej jakbym skakała na jednej nodze lub stała na głowie .
Książką poczęstowała nas olsztyńska Domifika- czyli jak ja to mówię nasz klub malucha do którego Czort z wielką chęcią gania. Tam właśnie zobaczyłyśmy ją pierwszy raz i oczywiście się zakochałyśmy :) Książka zwana przez nas Paluszek bo polskiego wydania ponoć jeszcze się nie doczekała a jak to mój translejt mówi to po polskiemu "Gra paluszkowych robali".
Do całej zabawy jest nie tylko potrzebna sama książka i wygodna kanapa ale przede wszystkim twój, mój , jej , jego oraz ich paluszki :) na nich malujemy buźki - jakie to chcecie: nadąsane, grymaszące , uśmiechnięte, radosne czy tez płaczące. ( ja do tego proponuje mazaki zmywaki - nie ma problemu kiedy to dziecko poniesie własna inwencja twórcza :) - np Czort Blankowy sam zapragnął namalować oczy i buzie - wyobraźcie sobie jak to wyglądało :))
Jak to wszystko macie to zaczynacie: paluszki wcielają się w robala Paluszkowego a on sam już dalej wędruje po kolorowych kartkach - nie zdradzę mocno gdzie, co i jak bo książka zawiera niewiele stron ale znudzić się przy niej ? w żadnym wypadku ! Zobaczcie sami!
Design Blankowy:
bluzka - Honsiumisiu
leginsy - h&m
spinka - Kubazu
14 komentarze: